Obóz w Gąskach oczami uczestników
27 czerwca – 6 lipca 2017 roku
aktualizacja 23 VII 2017 – dodano zdjęcia
Dzień I – wtorek, 27.06.2017r.
POSTAWA PODCZAS MODLITW
Razem z naszymi opiekunami (Pani Elżbieta Moskwa i Pan Damian Kozieł) dotarliśmy do ośrodka religijno-wychowawczego – „Betania” (znajdującego się w Gąskach). Ksiądz Proboszcz, wraz z dwoma naszymi kolegami, przybył tu już dzień wcześniej, by przygotować nam miejsca. Po przyjeździe przydzielono nam pokoje. My, czyli grupa dziewczyn, otrzymałyśmy domek osobno stojący, składający się z dwóch pomieszczeń. Po rozpakowaniu się poszliśmy na nasze pierwsze wakacyjne śniadanie.
Kolejnym punktem naszego programu było ,,przywitanie się z morzem”. Wędrując po piaszczystej plaży dotarliśmy do latarni morskiej. Tam już pierwszego dnia wydaliśmy sporo pieniędzy na gofry oraz pamiątki. Po obiedzie odbyło się grupowe spotkanie, na którym wspólnie z księdzem Proboszczem medytowaliśmy na temat naszej postawy podczas modlitwy. Podczas tych rozważań korzystaliśmy z Pisma św., Katechizmu Kościoła Katolickiego oraz Youcatu. Przypomnieliśmy sobie, że mamy pozycje stojącą, klęczącą, siedzącą oraz prostrację (leżenie krzyżem). Przez te postawy na modlitwie oddajemy Bogu szacunek, wielbimy Go, słuchamy. W czasie modlitwy z Bogiem całe nasze ciało modli się, jest ono odwzorowaniem naszej wiary. Zwrócono również uwagę na strój obowiązujący w kościele.
W drugiej części spotkania (po kolacji) obejrzeliśmy krótki film, nagrany przez dwóch franciszkańskich zakonników, który był podsumowaniem naszej porannej medytacji na temat postawy na modlitwie. Każda uczestniczka spotkania podjęła postanowienie związane z tematem dnia np. większe skupienie na modlitwie, wyłączanie telefonu podczas modlitwy.
Na naszym wakacyjnym obozie nie może zabraknąć radości i śpiewu, toteż pan Damian postanowił nauczyć nas aż 52 piosenek (religijne, biesiadne, żeglarskie). I dziś już to wcielił w czyn.
27 czerwca to bardzo ważna data dla naszej koleżanki Agaty Kumór. W tym dniu obchodzi swoje urodziny – dziś kończy 12 lat. Były życzenia, głośno odśpiewane sto lat oraz słodki poczęstunek.
Dzień zakończyliśmy pogodnym wieczorem (gry i zabawy), a następnie modlitwą w kaplicy i odśpiewaniem Apelu Jasnogórskiego.
Redagowała: Iwona Kozubek
Dzień II -środa, 28.06.2017r.
MODLITWA O 'BZDURY’
Kiedy zrobiło się jasno mój głośny budzik obudził wszystkich w moim pokoju. Nawet się wyspałem. O 8.00 poszedłem na Mszę świętą. Gdy już się skończyła szybko pobiegłem pod jadalnię. Byłem bardzo głodny, ale i tak musiałem czekać na wszystkich, ze skrętem żołądka. Po pysznym śniadaniu była chwila wolności i katecheza trwająca 40 minut, której tematem była „modlitwa o bzdury”. Po wszystkim poszedłem na plażę. Z Kubą wbiegliśmy do wody na około 3m w przód, i się przewróciliśmy. Nadal nie wyobrażam sobie tego, że nie dostaliśmy szoku termicznego. Wbiegłem do wody jeszcze kilka razy, i przestałem, bo mi się znudziło. Gdy wróciliśmy do domu mieliśmy chwilę na ogarnięcie się (moje włosy żyły własnym życiem, ale to chyba nikogo nie dziwi). Po całym rytuale ogarnięcia moich włosów poszedłem na śpiewy-było normalnie. Potem była przerwa na jedzenie obiadu. Nie pamiętam co tam było, chyba kapuśniak. Po obiedzie wszystko się rozkręciło. Był mecz w siatkówkę. Przegraliśmy pierwszego seta, ale kolejne dwa zdecydowanie były nasze. Tutaj kieruję moje podziękowanie do Oskara W. W ostatnim secie przegrywaliśmy 0-7, ale Oskar „zniszczył system” i po chwili wygraliśmy już 11-9. Zapomniałem też napisać, że przed meczem byliśmy przy latarni. Naszą uwagę zwrócił Samsung S7, w maszynie. Wszyscy chcieli go dostać. Przebiegła maszyna pożarła mi 2 zł. Po meczu była druga katecheza i film, o którym wszyscy zapomnieli, by go pokazać. Potem kolacja i śpiewy. Jak zwykle na śpiewach było normalnie (kto by się tego spodziewał). Po kolacji podzielono nas na grupy (chłopaki biegają po plaży, a dziewczyny grają w „Mafię”). Szczerze nie chciało mi się biegać, więc poszedłem do dziewczyn. Ciągle ja i Agata byliśmy mafią. Nie obyło się też bez kilku kontrowersyjnych sytuacji i żartach o jednej z postaci w grze, jaką jest agent ZUS-u. Na koniec dnia pokój Pana Damiana stał się pokojem gry. Wszyscy w coś grali – poza mną – a na koniec Pan Damian pokazał nam film na YouTube o szalonych rowerzystach. I poszedłem spać w moim twardym łóżku. Tak przebiegł drugi dzień w Gąskach.
Redagował: Jakub Kozubek
DZIEŃ III – czwartek, 29.06.2017r.
GRZECH PIERWORODNY
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy od porannej Mszy św. Podczas niej Ksiądz wspomniał o św. Piotrze i Pawle, którzy nie byli idealni, ale Pan wybrał ich na swoje narzędzia do głoszenia Ewangelii, była to jednocześnie zapowiedź tematu dzisiejszej medytacji o grzechu pierworodnym.
Po śniadaniu odbyło się spotkanie formacyjne. Przy pomocy Pisma św. przypomnieliśmy sobie scenę biblijną, gdzie człowiek powiedział Bogu nie. Uświadomiliśmy sobie, że grzech pierworodny dziedziczymy i nie jest to wcale nasza osobista wina, że się z nim urodziliśmy. Przez nieposłuszeństwo pierwszych ludzi nie zostaliśmy potępieni, ale zostały po nim ślady czyli skłonności do grzechu. Nieposłuszeństwo pierwszych ludzi, jak i szczęście, które mieli pierwsi rodzice, było szczęściem wszystkich ludzi, i grzech pierworodny dotyczy wszystkich ludzi. Pragniemy czynić dobro ale czynimy zło.
Około godziny 11.00 wyruszyliśmy na niezapowiedzianą wycieczkę do Sarbinowa. Szło nam się bardzo przyjemnie po ciepłym piasku, brzegiem morza. Po dotarciu na miejsce ksiądz Lucjan zaprosił nas do kawiarni i zafundował wszystkim pyszne lody. Po powrocie, w Gąskach, czekał na nas gorący obiad.
Po posiłku zaplanowano plażowanie i kąpanie w morzu, lecz pogoda nie dopisała, zaczął padać gwałtowny deszcz. Wróciwszy do naszych mieszkań zorganizowaliśmy sobie gry planszowe.
Po kolacji odbyła się II część spotkania medytacyjnego. Oglądaliśmy film podsumowujący dzisiejszy temat. Ojcowie franciszkańscy, Franciszek i Leonard, mówiąc o tym, że grzech pierworodny dziedziczymy zobrazowali to na przykładzie dawnych czasów, gdzie było jeszcze niewolnictwo. Gdy ktoś urodził się w rodzinie niewolników już przez ten sam fakt był niewolnikiem, i nie była to jego wina. Jednak byli wspaniali panowie, którzy dawali niewolnikom wolność. My urodziliśmy się z grzechem pierworodnym, ale wspaniały i miłosierny Pan w sakramencie chrztu uwolnił nas od niego – dał nam wolność.
Podczas pogodnego wieczoru poznaliśmy wiele nowych gier i zabaw „Nurek”, „Morderca”, „Siano”, którym towarzyszyły wesołe piosenki, przy akompaniamencie gitary.
Punktem kulminacyjnym była wspólna modlitwa w kaplicy.
Redagowała: Milena Chanc
DZIEŃ IV – piątek, 30.06.2017r.
TROSKA O STWORZENIE I GRZECHY EKOLOGICZNE
Jak co dzień wszyscy spotkaliśmy się na porannej Mszy Świętej o godzinie 8.00, przed którą odmówiliśmy pacierz. Po jej zakończeniu udaliśmy się na śniadanie, a następnie razem medytowaliśmy nad tematem grzechów przeciw środowisku naturalnemu. Wspomnieliśmy o encyklice papieża Franciszka ,,Laudato si” wydanej w 2015 roku, w której przedstawił on spojrzenie Kościoła na zagadnienia ekologiczne. Zwróciliśmy przykładowo uwagę na trzy obszary, na których dochodzi w dzisiejszych czasach do tak zwanych grzechów przeciw środowisku: rabunkowa eksploatacja surowców, zanieczyszczenie środowiska odpadami i niszczenie środowiska przez wycinkę lasów. Po krótkim czasie wolnym, który spędziliśmy na grze w piłkę nożną poszliśmy na obiad. Następnie dokończyliśmy naszą medytację, w której nie brakowało wielu śmiałych, a także błyskotliwych pytań i odpowiedzi. Dowiedzieliśmy się, że środowisko jest stworzeniem Boga dla człowieka i nie możemy dopuścić do jego zniszczenia. Jestem zdania, że wielu z uczestników bardzo na tym skorzystało. Około godziny 15 razem oglądaliśmy film ,,Horton słyszy Ktosia”. Po kolacji odmówiliśmy wieczorny pacierz i Apel Jasnogórski. Późnym wieczorem chętni udali się na rekreacyjny 5 kilometrowy bieg plażą do pobliskiej stacji radarowej, a reszta odpoczywała grając w makao lub gry planszowe.
Redagował: Jakub Zwierzyński
DZIEŃ V – sobota, 01.07.2017r.
SPRYT A GRZECH
Pobudka oraz śniadanie: kolejny dzień zaczął się w podobnym stylu,
jak poprzednie. Zadzwonił budzik i wstałem o godzinie 8:00. Poszedłem do łazienki i przygotowałem się do odmówienia porannej jutrzni razem z kolegami i księdzem Lucjanem. Po jutrzni było śniadanie. Po śniadaniu poszedłem posprzątać swój pokój. Zajęło mi to chwilę, ponieważ jestem człowiekiem bardzo uporządkowanym:) O godz. 10:00 rozpoczęła się niedzielna Msza Święta. Po Mszy Świętej była medytacja, na której był poruszany temat „Spryt, a grzech”. Była przeczytana opowieść z księgi Rodzaju o Izaaku i jego synach Jakubie i Ezawie. Jakub okazał się sprytniejszy od Ezawa. Ezaw był głodny, a Jakub przygotował sobie miskę soczewicy. Młodszy z braci, Jakub kupił od Ezawa jego pierworództwo za miskę soczewicy. Izaak, ojciec obu bliźniaków, był niedowidzącym na starość. Jakub przebrał się za Ezawa, pomogła mu w tym matka Rebeka. Jakub ponownie okazał się sprytniejszy, jednak tym razem zwyczajnie oszukał ojca, co już było dopuszczeniem się grzechu.
W 2 rozważaniu była przypowieść, gdzie Jezus pochwalał spryt zarządcy, który zabezpieczał się finansowo wiedząc, że ma stracić posadę u swego pana. Nauczyliśmy się o tym, że jest cienka granica pomiędzy sprytem a grzechem. Po medytacji poszliśmy na obiad. Po obiedzie było 30 minut czasu wolnego, ponieważ nad morzem były za duże fale. Ten czas spędziliśmy na dworze. Po czasie wolnym była kontynuacja medytacji. Zamiast kolacji był grill, na którym były pyszne kiełbaski. Śpiewaliśmy piosenki przy ognisku, składaliśmy stół od ping-ponga, który był rozwalony. Potem były zabawy. Najbardziej spodobała się mi się gra w gorące krzesła. Na koniec dnia była wieczorna modlitwa, którą ja prowadziłem. Po modlitwie udaliśmy się do swoich pokoi. Poszedłem spać o 23:00.
Redagował: Marcin Błoński
Dzień VI – niedziela, 02.07.2017
POWTARZAJĄCE SIĘ GRZECHY
Dzień zaczął się spokojnie, lecz wciąż padał deszcz. Dziś poranne modlitwy odbyły się w grupach, a Msza Święta sprawowana była po śniadaniu.
Dzisiejszą medytację na temat ,,powtarzających się grzechów” poprowadziłyśmy my – dziewczyny. Na spotkaniu wszyscy byliśmy zgodni, że powtarzające się grzechy (pyskowanie, lenistwo, kłamstwo, nie odmawianie pacierza itp.) prowadzą do uzależnienia, czyli wchodzą w nawyk i nie należy ich bagatelizować. Powinniśmy szybko podjąć postanowienie poprawy choć nie jest to wcale łatwe. Naszą siłą i pomocą w walce z powtarzającymi się grzechami jest Jezus w sakramentach pokuty i pojednania, oraz Eucharystii. Zwróciliśmy uwagę na to, że w każdej komunii świętej Jezus nie tylko daje nam siłę, aby nasze słabości pokonywać, ale to On sam walczy z tym grzechem.
W trakcie tego spotkania ksiądz Lucjan opowiedział historię, kiedy to jako kleryk przez kilka dni przebywał u zakonników benedyktyńskich i spotkał tam młodego chłopaka, który był uzależniony od narkotyków. Na szczęście wcześnie się opamiętał i postanowił skończyć z nawykiem. Pobyt u zakonników pomógł mu w tym bardzo.
Podczas tego spotkania szukaliśmy pomocy i odpowiedzi dotyczącej powtarzających się grzechów w Piśmie Świętym, KKK i Youcacie. Zapamiętaliśmy słowa Św. Augustyna, który grzech pierworodny nazwał felix culpa, czyli szczęśliwą winą, bo został zgładzony przez naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
Po obiedzie planowaliśmy obejrzeć film, ciągle padał deszcz, lecz po kilkunastu minutach wyłączono prąd. Wobec zaistniałej sytuacji czas wolny do kolacji wypełniliśmy grając w pomieszczeniach w różne planszowe gry.
Podczas drugiej części spotkania medytacyjnego obejrzeliśmy film podsumowujący temat grzechów powtarzających się. Dwaj franciszkańscy zakonnicy jeszcze raz podkreślili, że sakrament Pokuty i Pojednania daję łaskę do walki z grzechem, a Msza św. nie jest nagrodą, tylko wsparciem. Zachęcali także, aby w miarę możliwości znaleźć sobie stałego spowiednika, który znając nasze grzechy będzie pomagał nam je wykorzenić.
Na koniec dnia zamiast kolacji odbył się grill, podczas którego piekliśmy kiełbaski, śpiewaliśmy piosenki. Zostały przeprowadzone gry i zabawy. Świetnie bawiliśmy się i żałowaliśmy, że czas tak szybko minął. Dzień zakończyliśmy modlitwą i odśpiewaniem Apelu Jasnogórskiego.
Reagowała: Agata Kumór
Dzień VII – poniedziałek, 03.07.201
CZY UPICIE SIĘ, UŻYWANIE NARKOTYKÓW I DOPALACZY JEST GRZECHEM?
Poniedziałkowy poranek rozpoczęliśmy od porannej modlitwy i Mszy św.
Na spotkaniu, które prowadziła grupa P. Damiana dyskutowaliśmy na temat, czy picie alkoholu i upicie się jest grzechem. Rozpoczynając dyskusję na ten temat ks. Proboszcz przypomniał, że w naszym kraju za osobę dojrzałą uważa się osobę, która ukończyła 18 rok życia. Oczywiście są państwa, w których alkohol można podawać młodzieży np. do posiłków, ale wynika to z kultury danego kraju. Trzeba pamiętać również o tym że, w tych krajach alkohol jest traktowany jako napój, tak jak u nas herbata. Tak więc mówiąc o piciu alkoholu trzeba być przede wszystkim dojrzałym i do dojrzałości się przygotować.
Zastanawialiśmy się, dlaczego ludzie piją alkohol w dużych ilościach. Odpowiedzi, jakie padły to między innymi: dla popisu wśród kolegów, zapomnienia o przykrych sprawach. Padło również zdanie, że nie tylko alkohol ale również narkotyki, dopalacze a nawet leki doprowadzają do odurzenia, co prowadzi do zgorszenia. Zgorszenie to czyn który, prowadzi do grzechu drugiego człowieka, czyni człowieka złym.
Wszystkie nasze wypowiedzi w tym temacie prowadziły do odpowiedzi, że każde upicie się jest grzechem. Na potwierdzenie tego przeczytaliśmy fragment z Pisma św. Rdz 9,18-23, oraz KKK 2290 i Youcatu 286.
Przed obiadem udaliśmy się do Sarbinowa, plażą, nie przeszkadzał nam silny wiatr. Ksiądz Proboszcz powtórnie zafundował nam lody. W drodze powrotnej do Gąsek mieliśmy okazję (dzięki P. Damianowi i Wojtkowi) wejść, za darmo, na dmuchany zamek i powspinać się po ściance wspinaczkowej, pozjeżdżać i poskakać. Po takim ruchu i dość szybkim spacerze z apetytem zjedliśmy obiad.
Po obiedzie skorzystaliśmy ze słonecznej, choć wietrznej pogody i poszliśmy na plażę. Był to czas gry w piłkę, układanie studni z kamyków, niektórzy próbowali się opalać, a chłopcy pod okiem pana ratownika kąpali się w morzu.
Kolejnym punktem dnia była kolacja i pogody wieczór. „Morderca”, „Co się zmieniło?” czy „Siano” to nasze ulubione zabawy, które są przeplatane radosnymi piosenkami przy dźwiękach gitary p. Damiana.
Za te wszystkie nasze radosne chwile dziękowaliśmy dobremu Bogu w czasie wieczornej modlitwy, po której udaliśmy się na odpoczynek.
Redagowały: Kasia Borkowska i Renata Chanc
Dzień VIII – wtorek, 04.07.2017r.
PO CO SPOWIEDŹ BEZ GRZECHU CIĘŻKIEGO
Kolejny dzień naszego pobytu w Gąskach zaczęliśmy od porannej modlitwy brewiarzowej z Księdzem oraz chłopakami z mojego pokoju. Następnie udaliśmy się wszyscy razem do Kaplicy, by pomodlić się codziennym pacierzem z całą grupą. Na Mszy świętej wspominaliśmy św. Elżbietę Portugalską patronkę Pani Eli, dlatego główną intencją była modlitwa o wszelkie dary dla Pani Eli. Pod koniec Mszy Pan Damian złożył życzenia w imieniu całej grupy. Po Eucharystii poszliśmy na śniadanie, które spędziliśmy jak co dzień w przyjaznej atmosferze. Pół godziny później spotkaliśmy się w sali na piętrze obok naszego budynku mieszkalnego, by poruszyć temat „Po co spowiedź bez grzechu ciężkiego”. Na początku medytacji wysłuchaliśmy doświadczeń, jakie towarzyszą księdzu, Pani Eli, Panu Damianowi podczas sakramentu pokuty i pojednania. Po naszej medytacji zrozumiałem, że: by zdążać ku doskonałości musimy żyć w bliskości Boga. W KKK przeczytaliśmy, że podczas spowiedzi analizujemy nasze grzechy, co prowadzi nas do udoskonalenia naszego wnętrza, czyli życia. Każda spowiedź uczy nas pokory. Na zakończenie medytacji usłyszeliśmy opowiadanie Agaty o pustelniku i grzesznicach, które miało na celu uświadomienie nam, że łatwiej jest znaleźć jeden duży grzech, niż wiele małych. Chwilę po spotkaniu udaliśmy się plażą pod latarnię morską, gdzie korzystaliśmy z tamtejszych atrakcji takich jak „cymbergaj”, maszynki z miśkami i różnymi telefonami czy też pieniędzmi. Po obiedzie i chwili odpoczynku nadeszła druga część naszej medytacji, którą rozpoczęliśmy od Koronki do Bożego Miłosierdzia. Puentą naszych rozważań było to, że Pan Jezus ustanowił sakrament pokuty i pojednania, byśmy mogli wracać do łaski Bożej i żyć w miłości z bliźnimi. Następnie mieliśmy czas wolny, który przeznaczyliśmy na zabawę i integrację po przez grę w piłkę nożną, pin ponga i karty. Na pogodnym wieczorze świętowaliśmy w dalszym ciągu imieniny Pani Eli. Zorganizowaliśmy zabawę, w której związaliśmy ją oraz udawaliśmy, że jest agentem wywiadu radzieckiego pod pseudonimem „Katechetka”. Jednym z zadań agenta było rozpoznanie swoich podopiecznych poprzez dotyk z zasłoniętymi oczyma. Dalszy ciąg zabawy spędziliśmy w miłej i przyjaznej atmosferze, której towarzyszył śpiew oraz liczne zabawy. Na zakończenie dnia rozegraliśmy mecz, podczas którego kilka osób straciło równowagę co spowodowało radosny nastrój. Po powrocie do ośrodka umyłem się i poszedłem spać.
Redagował: Oskar Wojtyna
DZIEŃ IX – środa, 05.07.2017r.
TAJEMNICA SPOWIEDZI
Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy od porannej modlitwy w kaplicy, która odbyła się wcześniej, gdyż planowaliśmy wyjazd do Kołobrzegu.
Z tego powodu zależało nam, aby poranna medytacja odbyła się z rana, co uczyniliśmy. Następnie po zakończeniu mszy udaliśmy się na wspólną medytację, na której poruszyliśmy temat: „Tajemnica spowiedzi”. Po wysłuchaniu przygotowanych materiałów, przez grupę dziewczynek, wysunęliśmy poniższe wnioski: Naszych grzechów nie powinniśmy zdradzać innym, ponieważ możemy narazić spowiednika na niesprawiedliwe konsekwencje. Spowiednikowi pod żadnym pozorem nie wolno zdradzać grzechów danej osoby, gdyż może on stracić możliwość wykonywania „sakramentu pokuty”. Idąc do spowiedzi powinniśmy być pewni tego co mamy powiedzieć oraz nie bać się, iż nasze grzechy mogą zostać wyjawione, ponieważ to co mówimy zostaje między nami, a Bogiem. Wywnioskowaliśmy również, iż spowiedź jest sakramentem, którego zadaniem jest pomoc a nie zaszkodzenie danemu człowiekowi.
Naszego kolegę Olivera ujęło opowiadanie o św. Janie Nepomucenie, który został torturowany i utopiony, za to, że nie zdradził grzechów żony króla.
Po zakończeniu medytacji udaliśmy się do swoich pokojów, aby przygotować się na wyjazd do Kołobrzegu. Przygotowując się do wyjazdu, ubraliśmy się w kurtki, czapki i długie skarpety, bo pogoda nie była ciekawa – padał deszcz. Bus, którym jechaliśmy do Kołobrzegu był bardzo ekskluzywny. Gdy dotarliśmy do celu pogoda uległa poprawie. Pierwszym punktem naszej wycieczki było zwiedzenie konkatedry pod wezwaniem „Wniebowzięcia NMP”. Dowiedzieliśmy się, że świątynia była wielokrotnie niszczona podczas walk i wojen. Kolejnym celem naszej podróży było „Muzeum Oręża Polskiego”. W muzeum można było zobaczyć broń oraz stroje wojskowe pochodzące z różnych epok historii wojska, począwszy od dzid i szabli po czołgi i bombowce. Przechodząc przez muzeum bardzo zainteresowały mnie maszyny wojskowe, a w szczególności działa oraz pociski przeciwlotnicze. Kolejnym etapem naszej wycieczki był rejs statkiem „Monika III”. Było to przeżycie niesamowicie emocjonujące, gdyż rozbijające się fale o dziób statku przyprawiały nas o dreszcze. Po przybyciu do portu, otrzymaliśmy 2 godziny czasu wolnego, który wykorzystaliśmy na zjedzenie pizzy oraz lodów we wspólnym, „męskim” gronie. Po powrocie do domu zjedliśmy obiad oraz ukończyliśmy naszą medytację, która była poświęcona tematowi tajemnicy spowiedzi. Wieczór zakończył się wspólną zabawą, pomiędzy którymi uczciliśmy gorącymi oklaskami Kubę Z., który dostał się do wymarzonego liceum.
Oczami Olivera (z Islandii):
Jak wstaliśmy rano to zaczęliśmy na porannej modlitwie, a potem zaczęła się msza, jak Kuba chciał zapalić świeczki, to nie mógł i wtedy przyszedł Marcin pochwalić się jak łatwo zapala się świeczki, ale sam nie mógł jej zapalić, na szczęście nie poszedł budynek z dymem. Później poszliśmy na medytację. Po ukończonej medytacji nadjechał luksusowy bus. Po drodze, jak jechaliśmy to Wojtek pobijał rekord w „Spiner”. Na początku pogoda była nieciekawa, ale później się rozjaśniło. Później poszliśmy do konkatedry i zobaczyliśmy wiele zabytków, po czym się pomodliliśmy. Potem poszliśmy do muzeum wojskowego, w którym zobaczyliśmy bronie, samoloty, czołgi oraz inne rzeczy. Kolejnym etapem naszej wycieczki stał się rejs statkiem:”Monika III”. Ponieważ byliśmy na dziobie, to jedna z fal oblała jedną z pań stojącą blisko barierki. Po zejściu ze statku, zauważyłem, że Kuba Z, który wiele rzeczy bardzo obszernie komentował i błyszczał swoją wiedzą, po zejściu ze statku był milczący, czyżby nic nie wiedział o statkach?
Następnie mieliśmy chwilę wolnego czasu, to poszliśmy na pizzę. Jak chciałem pójść do ubikacji to przed ubikacją znajdowali się ludzie wyznaczeni do pobierania opłat, o wysokości 2 zł. Kiedy wracaliśmy to rzeźbiarz budował zamek z piasku. W drodze powrotnej do Gąsek, Kasia przeleciała pół busa, gdyż kierowca zatrzymał się ostro. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Do domu wróciliśmy cali i zdrowi. Po chwili odpoczynku kontynuowaliśmy medytację, na której zainteresowało mnie opowiadanie o św. Janie Nepomucenie, który został torturowany i utopiony, za to, iż nie zdradził grzechów żony króla.
Redagował :Bartosz Ryś i Oliver Tomczyk
Dzień X – czwartek, 6.07.2017 r.
KŁAMSTWO NA SPOWIEDZI
Wstaliśmy jak każdego dnia o godzinie siódmej i dotarło do nas, że to już koniec naszego obozu ale i tak z werwą poszliśmy do kościoła na Mszę świętą godząc się z tym smutnym faktem. Zaraz po zakończeniu udaliśmy się na przygotowanie tematu do medytacji ponieważ była to nasza kolej by ją poprowadzić. Prosto po śniadaniu odbyło się rozważanie na temat grzechu kłamstwa na spowiedzi świętej, którą poprowadziliśmy wzorowo:) Podsumowaniem tego spotkania było to, że nie powinniśmy bać się Boga i kłamać Mu, ponieważ On zna prawdę. Kłamstwo przynosi śmierć dla duszy. Kłamstwo podczas spowiedzi świętej sprawia, że spowiedź jest nieważna i staje się w naszym wykonaniu świętokradztwem.
Była tak piękna pogoda, że aż grzech byłoby ją zmarnować więc postanowiliśmy wyjść na plażę. Morze było bardzo spokojne jak rosa po burzy więc weszliśmy szybkim wręcz szaleńczym krokiem do wody gdzie spędziliśmy dobry kwadrans. Po wyjściu wzięliśmy udział w zabawach wymyślonych przez panią Elżbietę a pan Damian siedział na ręczniku i rzeźbił na kamieniu imiona wszystkich obozowiczów co miało być romantycznym prezentem dla księdza proboszcza ale mu się nie udało, kamień okazał się zbyt twardy a dłutko zbyt tępe.
Wybiła godzina czternasta więc poszliśmy na obiad by mieć siłę na dalszą część dnia, którą spędziliśmy na świeżym powietrzu a dokładnie nad morzem gdzie rozegraliśmy mecz w piłkę siatkową w podzielonych zespołach, którą oczywiście wygraliśmy. Dziewczyny jak i Pan Damian niechętnie chcieli wejść do wody ale Wojtek im pomógł dostać się do morza wrzucając ich tam:)
Oczami Kuby Tomczyka (Islandia power pisane od obiadu).
Po obiedzie szedliśmy do latarni gdzie każdy zużywał kasę na lody i gry, gdzie Wojtek próbował złapać Zigzak Mc Queen bo samochód był za ciężki a szczypce zbyt wiotkie. Więc poszliśmy na plażę smutni, że Wojtek nie złapał maskotki ale Wojtek szybko rozkręcił zabawę wrzucając Pana Damiana do wody i niektóre dziewczyny. Potem zagraliśmy w siatkówkę, niektóre mecze były zacięte a inne prezentowały się dość jednostronnie.
Wróciliśmy potem do obozu gdzie zjedliśmy kolację, po której składaliśmy życzenia przedstawicielom gastronomii, jak i samemu ojcu dyrektorowi.
Następnie napisaliśmy ten tekst i udaliśmy się na pogodny wieczór pełen podziękowań, wzruszeń i dobrej zabawy.
Redagowali: Wojciech Kaczmarczyk i Kuba Tomczyk